12 marca 2018 r. na kolejnym spotkaniu DKK w Tyczynie rozmawiałyśmy o książce Moniki Sznajderman pt. „Fałszerze pieprzu”. Autorka maluje literacki porter swojej rodziny polsko-żydowskiej. Wydawnictwo to wzbudziło burzliwą dyskusję. Duże wrażenie wywarły na nas zamieszczone na początkowych stronach książki stare fotografie rodziny żydowskiej prezentujące członków bliższej i dalszej rodziny pani Sznajderman. Bardzo przypadło nam do gustu pojawiające się w książce zdanie, że „czas stawia większość fotografii, nawet najbardziej amatorskich, w rzędzie dzieł sztuki”. Tylko dzięki dawnej fotografii i dziełom malarskim jesteśmy w stanie „podglądnąć”, jak wyglądało życie w naszym kraju dziesiątki lat wstecz, jak chodziliśmy ubrani, jak wyglądały nasze domy, mieszkania, jak się czesano, jakie noszono fasony sukienek, jak świętowano itp.
Podczas dyskusji zwróciłyśmy również uwagę na inny fragment książki mówiący o pamięci: „Dość chętnie uznajemy obowiązki, jakie mamy wobec ludzi nam współczesnych, ale co z obowiązkami wobec tych, którzy przyszli przed nami?”.
Najwięcej kontrowersji wzbudził cytat, w którym autorka obarcza swoich polskich przodków odpowiedzialnością za los żydowskich członków rodziny. Zastanawiałyśmy się, czy nad tym, czy to Polacy byli winni losu Żydów? Czy w koszmarnych warunkach wojennych, w jakich przyszło żyć zarówno Polakom, jak i Żydom, jest uprawnione obarczanie któregokolwiek narodu zamieszkującego tereny Polski w latach wojennych winą za eksterminację ludności cywilnej? Wraz z autorką zgodziłyśmy się natomiast co do tego, że w obu narodach (polskim i żydowskim) „nie było wspólnoty losu i nie ma wspólnej pamięci”.
Podczas rozmowy o książce zgodnie stwierdziłyśmy, że trzeba pamiętać i mówić o tym, co działo się podczas II wojny światowej, że bez względu na narodowość czy wyznawaną wiarę należy podkreślać zasługi tych, którzy pomagali innym, ale także – ze względu na pamięć o przodkach – nie wolno milczeć o tych, którzy zabijali i przyczynili się do śmierci niewinnych ludzi.